poniedziałek, 22 grudnia 2008






















Logistyka jednak trudną dziedziną jest...

środa, 17 grudnia 2008






















Znalazłem kawałek miejskiej przestrzeni, w naszym mieście bez rzeki i tramwajów

poniedziałek, 15 grudnia 2008
















Zwyczajny poniedziałek, powtarzalna 16.30, normalna kolejka po świąteczny nastrój

środa, 3 grudnia 2008






















Nie jest to na pewno osławiony "chłopiec z plakatu"

piątek, 28 listopada 2008

wtorek, 11 listopada 2008














Nie ma to jak we dwójkę, na emeryturze...

wtorek, 4 listopada 2008
















"Zimno i pada, zimno i pada, na to miejsce w środku Europy", taki kawałek Kazika mi się w tej chwili kojarzy.

niedziela, 2 listopada 2008















Święto zmarłych… jak dla mnie, gdyż w świętych nie wierzę. Przechadzając się w owym czasie po kilku cmentarzach w naszym mieście i okolicach, trudno nie zauważyć rewii mody nagrobkowej, mnóstwa dziwnych kształtów, coraz popularniejszej terakoty wykładanej wokół grobów, ozłoceń i marmuru liczonego w setkach kilogramów bez przełożenia na ciekawy kształt. Dlatego szukałem tam jakiegoś miejsca nie skażonego tymi naleciałościami, gdzieś z boku…


piątek, 24 października 2008






















Czesław śpiewał... a robił to z lekkością i stylem. Warto zwrócić
uwagę na jego pomocników w łamaniu dźwięków, wydawało
mi się że to czystej krwi potomkowie wikingów.

poniedziałek, 20 października 2008






















Jan Ptaszyn Wróblewski na dechach sceny klubu "4 róże".
Większość koncertu pan Janek dmuchał w saksofon, lecz
zauważyłem że z równie dużą pasją oddaje się puszczaniu
dymka.














Tegoroczny Woodstock należał do udanych, grzało słońce
padał deszcz a atmosfera jak zwykle panowała doskonała.
Tutaj akurat występowali tenorzy z maestro Wiesławem
Ochmanem, więc pod sceną były łzy, radość i śpiewanie
ile tylko mocy w gardle, takich znanych kawałków jak:
"brunetki, blondynki..."














Mocno grzało ale systemy chłodnicze działały





















Grzegorza Halamę zobaczyłem pierwszy raz w pełnometrażowym filmie wytwórni A`YoY pod tytułem "ROBIN HOOD - CZWARTA STRZAŁA", grał tam epizodyczną rolę bogacza, którego to wesoła ekipa Robina "uratowała" od bogactwa. Śpiewał tam durną pioseneczkę, która leciała mniej więcej tak: "pieniędzy dużo mam, ale ich nie wydam... i choćby była bieda z nędzą, to ja ich jeszcze zaoszczędzę...". Tutaj już w pełni dojrzały, tegoroczny Grzesio, który zabawiał gości festiwalu Quest Europe w kinie "Newa" na przeglądzie niezależnego kina autorskiego.














Na deptaku smarowano gliną... nie wszystkich, wszak ubiór nas określa w społeczeństwie i pokazuje że nie wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny












W Krakowie gołębie chyba piją deszczówkę z Brackiej a potem
obsiadają co zacniejszych obywateli.