piątek, 24 października 2008






















Czesław śpiewał... a robił to z lekkością i stylem. Warto zwrócić
uwagę na jego pomocników w łamaniu dźwięków, wydawało
mi się że to czystej krwi potomkowie wikingów.

poniedziałek, 20 października 2008






















Jan Ptaszyn Wróblewski na dechach sceny klubu "4 róże".
Większość koncertu pan Janek dmuchał w saksofon, lecz
zauważyłem że z równie dużą pasją oddaje się puszczaniu
dymka.














Tegoroczny Woodstock należał do udanych, grzało słońce
padał deszcz a atmosfera jak zwykle panowała doskonała.
Tutaj akurat występowali tenorzy z maestro Wiesławem
Ochmanem, więc pod sceną były łzy, radość i śpiewanie
ile tylko mocy w gardle, takich znanych kawałków jak:
"brunetki, blondynki..."














Mocno grzało ale systemy chłodnicze działały





















Grzegorza Halamę zobaczyłem pierwszy raz w pełnometrażowym filmie wytwórni A`YoY pod tytułem "ROBIN HOOD - CZWARTA STRZAŁA", grał tam epizodyczną rolę bogacza, którego to wesoła ekipa Robina "uratowała" od bogactwa. Śpiewał tam durną pioseneczkę, która leciała mniej więcej tak: "pieniędzy dużo mam, ale ich nie wydam... i choćby była bieda z nędzą, to ja ich jeszcze zaoszczędzę...". Tutaj już w pełni dojrzały, tegoroczny Grzesio, który zabawiał gości festiwalu Quest Europe w kinie "Newa" na przeglądzie niezależnego kina autorskiego.














Na deptaku smarowano gliną... nie wszystkich, wszak ubiór nas określa w społeczeństwie i pokazuje że nie wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny












W Krakowie gołębie chyba piją deszczówkę z Brackiej a potem
obsiadają co zacniejszych obywateli.